Złoty w środę się osłabia, ale EUR/PLN pozostaje w zakresie konsolidacji, zaś dalszy przebieg notowań zależny jest od czynników globalnych – oceniają analitycy. Dodają, że rynek długu negatywnie zareagował na dane MF o deficycie budżetowym, a dla inwestorów kluczowa będzie piątkowa informacja o podaży na wrzesień.

Środowe przedpołudnie przyniosło osłabienie złotego. Polska waluta straciła względem euro, które z kolei osłabiło się względem dolara. Skutkiem jest dwugroszowy wzrost ceny „zielonego”.

Po zeszłotygodniowych „tureckich wakacjach” lira trzeci dzień z rzędu wyraźnie słabnie wobec dolara. Sytuacji nie poprawiły działania banku centralnego, który zwiększył finansowanie dla banków komercyjnych.

Na rynek powróciły obawy przed kłopotami Argentyny, gdzie kryzys zdawał się być opanowany. We wtorek notowania argentyńskiego peso wyznaczyły nowe historyczne minimum.

Po trwającej tydzień świątecznej przerwie na rynek wrócił temat kryzysu walutowego w Turcji. Poniedziałkowy poranek przyniósł wyraźne osłabienie liry w stosunku do dolara.

Przewodniczący Rezerwy Federalnej uwarunkował dalsze podwyżki stóp procentowych od stanu koniunktury gospodarczej. Ten „gołębi” zwrot w retoryce Powella uderzył w notowania dolara.

Kurs EUR/PLN może rosnąć w kierunku 4,30, jeżeli podczas piątkowego wystąpienia w Jackson Hole prezes Fed potwierdzi jastrzębie stanowisko Rezerwy Federalnej – oceniają eksperci. Ich zdaniem, krajowe SPW do końca miesiąca pozostaną w trendzie bocznym.

W krótkim terminie dolar może tracić do euro, jednak w perspektywie 2-3 tygodni prawdopodobne jest umocnienie amerykańskiej waluty, co może sprowadzić kurs USD/PLN na wyższe poziomy – oceniają eksperci. Dodają, że polskie obligacje – w obliczu braku impulsów lokalnych – będą podążać na rynkami bazowymi.

Trwa trzeci dzień wzrostowego odreagowania notowań złota. Cenom kruszcu pomogły wypowiedzi Donalda Trumpa. Prezydent USA skrytykował Fed za próbę normalizacji polityki pieniężnej.